Byliśmy z chłopakiem w tym pensjonacie we wrześniu 2013r. na 2 doby - do pensjonatu nie mam żadnych zastrzeżeń, jest może trochę mały, za to pokój był czysty i mile wyglądający. PROBLEMEM BYŁA PANI OBSŁUGUJĄC GOŚCI. Na dzień dobry, zobaczyliśmy, że w łazience nie ma ręczników- od pani dowiedzieliśmy się, że 'zazwyczaj nie dają ręczników, ponieważ to nie jest hotel, w drodze wyjątku >coś się wymyśli<' (ostatecznie ręczniki się znalazły. W dzień przyjazdu, przed nocą pani zażądała od nas pieniędzy 'z góry' , na co oczywiście się nie zgodziliśmy, pani stwierdziła, że 'no to trudno, to jutro'. W ostatni dzień, około 9.15 pani zapukała do nas do pokoju, przypominając na życzliwie, że mamy się do 10.00 wymeldować,ponieważ musi posprzątać (pomijam fakt, że chyba każdy przed wyjazdem sprawdza godziny początku i końca doby hotelowej, żeby się orientować, jak ma sobie zaplanować czas- w każdym razie, pani chętnie nam o tym przypomniała). Następnie, przed godziną 10.00 zeszliśmy na dół, zdaliśmy klucze, chcieliśmy zapłacić, ale wcześniej pani stwierdziła, że ona musi sprawdzić, czy 'z pokojem jest wszystko w porządku' - oczywiście, mogliśmy przecież wynieść stamtąd łóżko i telewizor i schować w kieszenie! Ale punktem kulminacyjnym było zachowanie pani, kiedy stwierdziła, że pieniądze, którymi jej zapłaciliśmy jej nie odpowiadają 'bo ona pracowała w biznesie i się na tym zna- więc te pieniądze jej nie pasują i ona chce inny banknot'. Po krótkiej wymianie zdań, kiedy mi już opadły ręce, mój chłopak zaczął szukać w portfelu innego banknotu. W tym momencie pani przekroczyła wszelkie granice zaglądając mu do portfela, stwierdziła, że 'o, ten banknot mi będzie odpowiadał'. PODSUMOWUJĄC- w kwestii pokoju nie mam żadnych zastrzeżeń, natomiast, jeśli ktoś chce się poczuć dotknięty, czy nawet obrażony do pewnego stopnia, to zapraszam- pani z 'Rubina' na pewno o to zadba.

Spędziliśmy tutaj w czerwcu 2011 super urlop. Wszystko zgodne z opisem domu wczasowego.